Odpady będą towarem, na którym się zarabia

Na dokończenie budowy systemu odbioru i oczyszczania ścieków potrzeba jeszcze kilkanaście miliardów złotych. Na gospodarkę odpadami też tyle, ale liczymy, że w ten obszar zaangażuje się prywatny kapitał. Można dbać o środowisko i własną kieszeń jednocześnie. Po co palić w piecu plastikowe butelki skoro ich wartość energetyczna jest bardzo niska, a szkodliwość dla powietrza duża – mówi Stanisław Gawłowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska.

Obserwator Finansowy: Ile nas rocznie kosztuje ochrona środowiska?

Stanisław Gawłowski: Można by zamiast tego zapytać, ile oszczędzamy na ochronie zdrowia, wydając pieniądze na środowisko. Dopiero co skończyła się w Niemczech panika związana z zatruciami bakterią E.coli, która rozwija się w brudnej wodzie. Gdybyśmy nie wydawali pieniędzy po to, żeby mieć czystą wodę, to zagrożenie dla życia ludzkiego byłoby wielekroć większe.

kod 17 09 04 Kraków

Spytam wobec tego ile rocznie inwestujemy w ochronę środowiska?

Takie pytanie ma sens, choć najprostsza odpowiedź brzmi, że ciągle za mało. W 2010 roku z budżetu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) na wsparcie inwestycji w tej dziedzinie wydano 6 mld zł. Do tego dochodzą pieniądze wojewódzkich funduszy i samorządów oraz inwestorów prywatnych, którzy inwestują m.in. w energetykę odnawialną. Rocznie są to dziesiątki miliardów złotych. Wydatki na środowisko stanowią znaczącą część PKB – od 7 do 10 proc. Zmiana sposobu myślenia o inwestycjach w tej dziedzinie, to początek lat 90-tych. Potem z każdym rokiem rosły wydawane kwoty. Następny ważny moment to przystąpienie Polski do UE w 2004 roku. Tylko w pierwszym okresie członkostwa w latach 2004 – 2006 na inwestycje z funduszy spójności mieliśmy koło 5 mld euro, a około połowa tej kwoty poszła na ochronę środowiska. W perspektywie finansowej 2007 – 2013 tylko z programu operacyjnego „Infrastruktura i środowisko” mamy do dyspozycji koło 5 mld euro. Gdyby do tego doliczyć regionalne programy i działania, to na pewno możemy mówić o  wydatkach powyżej 10 mld euro w ciągu tych kilku lat.

Na co są wydawane te środki?

Na gospodarkę wodną przede wszystkim – wodociągi, systemy kanalizacyjne, oczyszczalnie ścieków. W Polsce jest teraz realizowana największa w Europie inwestycja w tej dziedzinie – budowa systemu odbioru i oczyszczania ścieków dla Warszawy za ok. 4 mld zł. Tego typu inwestycji jest kilkaset w całym kraju. To jest fundamentalna sprawa, bo każda inwestycja, od budowy domu po duże inwestycje przemysłowe, musi mieć dwa podstawowe media – prąd i wodę wraz z odbiorem ścieków. Bez tego nie ma pozwolenia na budowę, bez tego nie ma życia. Woda jest na pierwszym miejscu, gdy mówimy o środowisku, o rozwoju gospodarczym. Pierwszym krokiem musi być zawsze inwestycja w gospodarkę wodno-ściekową. Druga sprawa to gospodarka odpadami. Nie chcemy patrzeć na zaśmiecone lasy, nie chcemy gigantycznych składowisk śmieci. Codziennie wytwarzamy odpady i jest ich coraz więcej. W ich utylizację też inwestujemy duże pieniądze i to nie tylko unijne.

W Sejmie jest nowelizowana ustawa o odpadach.  Jej uchwalenie pozwoli na przełom w gospodarce śmieciami?

Ta ustawa pozwoli na zainteresowanie przez gminy lub związki gmin prywatnych przedsiębiorców możliwością budowy zakładów przetwarzania odpadów.

Prywatny biznes już wie, że tam są pieniądze do zarobienia?

Wie. Jest gotowy i czeka tylko na ustawę. W grę wchodzi  segregacja śmieci, recycling, uzyskiwanie energii ze spalania śmieci. Trzeci po gospodarce wodno-ściekowej i odpadach segment to energetyka. Mam na myśli energetykę odnawialną czyli energię uzyskiwaną z biomasy, biogaz, energetykę wiatrową, także wodną. To jest ogromny obszar, w którym sektor publiczny ma swój udział, ale głównie są tam inwestowane pieniądze prywatne. Na energetykę wiatrową inwestorzy wydają w Polsce setki milionów złotych. Kolejna sprawa to poszanowanie energii czyli zmniejszenie jej zużycia.

Jak do tego doprowadzić? Edukacja i mechanizmy ekonomiczne?

Odkąd stało się tak, że na energię cieplną każdy z nas wydaje poważną część dochodów, przestaliśmy temperaturę w mieszkaniu regulować otwierając okna. Montujemy zawory termostatyczne przy grzejnikach, ocieplamy budynki. To jeśli chodzi o prywatne budynki.

W ramach NFOŚiGW uruchomiliśmy pakiet dotyczący modernizacji obiektów użyteczności publicznej. Łącznie ponad tysiąc szkół, przedszkoli, żłóbków, szpitali, uczelni, siedzib organów administracji jest poddawanych termomodernizacji w ciągu ostatnich trzech lat.  Zarząd Funduszu podjął decyzję o dofinansowaniu tych działań na kwotę ok. 1,2 mld złotych.

Trzeci problem związany z energetyką wynika z porozumienia w Kioto, a następnie z unijnych uzgodnień dotyczących pakietu klimatycznego. Głównie dotyczy to energetyki zawodowej. Polska pomiędzy rokiem 1990 a 2011 zmniejszyła emisję CO2  o prawie  30 proc., a w większości krajów wysoko rozwiniętych emisja w tym czasie wzrosła. Teraz mówimy, że nie możemy sobie pozwolić na redukcję emisji o 80 proc. do 2050 roku, domagamy się solidarności i docenienia naszego wysiłku. Ale musimy ograniczyć emisję CO2 o 20 proc. do roku 2020.

Jaki jest udział pieniędzy unijnych w inwestycjach na rzecz środowiska?

To jest niecałe 50 proc. kwot wydawanych w Polsce na gospodarkę wodno-ściekową, zagospodarowanie odpadów, ochronę przyrody. Ale gdyby uwzględnić energetykę, to ten wskaźnik będzie niższy, gdyż wiele inwestycji w tym sektorze finansują prywatne firmy.

Kiedy się jedzie przez Niemcy, w oczy rzucają się wiatraki i hektary dachów pokrytych kolektorami słonecznymi  i ogniwami fotowoltaicznymi. W Polsce, zwłaszcza północnej, wiatraki też już widać. Kolektorów nie ma. Dlaczego?

Są przyczyny obiektywne, takie jak trochę gorsze warunki nasłonecznienia, które oznaczają, że u nas to się nieco mniej opłaca. A subiektywna przyczyna jest taka, że ciągle jesteśmy na etapie gonienia. Niemcy uporządkowały gospodarkę wodno – ściekową dawno temu, my to robimy teraz. Do etapu inwestowania w kolektory już dochodzimy, znam projekty umieszczenia solarów i ogniw na kilkudziesięciu tysiącach dachów w Małopolsce. Zakładający solary na prywatnych budynkach mogą liczyć na dofinansowanie z Narodowego Funduszu, ale ciągle nie jest to tak popularne, jak sprawy wody i ścieków.

Gospodarka wodna ciągle jest w Polsce niedofinansowana, choć zwiększyliśmy nakłady na nią (w roku 1999 nakłady na gospodarkę wynosiły 234 mln zł, na rok 2012 przewidziano 687 mln, plus 325 mln  zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na budowę Świnnej Poręby). Przez 60 lat była ona inwestycyjnie zaniedbana i trudno szybko to nadrobić.

Na co w najbliższych latach powinniśmy więc najwięcej wydawać?

Musimy wypełnić nasze zobowiązania akcesyjne, obwarowane konkretnymi terminami. Do końca 2015 roku musimy we wszystkich wyznaczonych aglomeracjach zbudować systemy odbioru i oczyszczania ścieków. Na to będzie potrzeba jeszcze kilkanaście miliardów złotych. Na gospodarkę odpadami też kilkanaście miliardów, choć liczymy a to, że ten obszar uda się uporządkować  z udziałem kapitału prywatnego.

W formule partnerstwa publiczno – prywatnego?

Gospodarka odpadami będzie świetnym miejscem na jej stosowanie. Nowe przepisy wskazują na obowiązek redukcji składowania odpadów na rzecz innych metod zagospodarowania np. recyklingu. Do końca  2013 roku musimy zredukować ilość odpadów wywożonych na składowiska o  50 proc. w stosunku do roku 1995. Bliski termin i trudny do dotrzymania, ale – tak jak w Niemczech – odpady u nas staną się poszukiwanym towarem, na którym można dobrze zarobić.

Jakie mechanizmy wspomagania inwestycji powinny funkcjonować w ochronie środowiska ?

W energetyce odnawialnej, tak jak w Niemczech, mamy system wspierania oparty na kilku filarach. Podstawowym są zielone certyfikaty. Każdy sprzedawca energii elektrycznej musi określoną jej część kupić ze źródła odnawialnego. Rozlicza się przed URE za pomocą zielonych certyfikatów, które sprzedają producenci energii. Za 1 MW energii zielonej uzyskują dwa razy wyższą cenę, niż za wytworzony konwencjonalnie.

Ten system doprowadził do tego, że w elektrowniach spalane są hektary lasów. To ma być zielona energia?

Zgadzam się z Panem. Jako ministerstwo środowiska wielokrotnie podnosiliśmy  problem współspalania  w energetyce zawodowej biomasy pochodzenia leśnego. To nie jest dobry kierunek i  minister  gospodarki podjął decyzję, aby w następnych latach jej udział był coraz mniejszy, zastępowany biomasą pochodzenia rolniczego – słomą, suchą trawą, roślinami energetycznymi.

Drugim filarem jest wsparcie finansowe – na budowę oczyszczalni, także przydomowych, systemów kanalizacyjnych itp. Mogą to być pożyczki oprocentowane w skali roku na 2-3 proc. lub dotacje.

Zdecydowaliśmy się też na wspieranie energetyki zawodowej przez budowę instalacji do odbioru i rozprowadzania energii, bo jest to dziś często bariera w przyłączaniu do sieci wytwórców energii odnawialnej. Wielce istotną rolę odgrywa świadomość, wiedza, elementarna edukacja, która powoduje, że nie marnujemy litrów wody lejącej się bez potrzeby z kranu podczas mycia zębów czy golenia. To jest najprostszy przykład tego, jak można dbać o środowisko i własną kieszeń jednocześnie. Tak samo jest z paleniem w domowych piecach plastikowych butelek, których wartość energetyczna jest bardzo niska, a szkodliwość dla powietrza duża.  A więc szkoła i edukacja, ale nie ograniczona do dzieci, a obok tego czynniki ekonomiczne.

Wodomierze i liczniki?

Oczywiście. To natychmiast działa. Po zmianie przepisów każdy będzie obciążony opłatą odpadową, więc nie będzie się opłacać wyrzucanie śmieci do lasu. Powinien też być podniesiony koszt składowania śmieci na składowisku, żeby ta forma pozbywania się ich była najdroższa.

Przypuśćmy, że chcę wybudować dom. Co może mnie skłonić do tego, żeby na dachu zainstalować kolektory do grzania wody skoro oznacza to podwyższenie kosztów budowy o kilkanaście tysięcy złotych?

Jeśli nie ma świadomości i chęci dbania o środowisko, to zawsze będzie decydować czynnik ekonomiczny. Musi Pan skalkulować, jaką metodą będzie grzana woda i jaki będzie tego koszt w ciągu kilkunastu lat, bo taka jest żywotność instalacji. Trzeba też uwzględnić własną pracę przy np. paleniu węglem i inne niedogodności z tym związane. Jeśli rzetelnie policzymy, to przy uwzględnieniu wsparcia takich instalacji poprzez nisko oprocentowane kredyty, choćby z Banku Ochrony Środowiska, rachunek jest dla mnie jednoznaczny. Tak samo jest z pompą cieplną. Ceny surowców energetycznych będą rosnąć i opłacalność takich inwestycji będzie coraz większa. Zwłaszcza jeśli się uwzględni  wieloletni okres eksploatacji domu.

Jest już wiele ośrodków edukacji ekologicznej, prywatnych i samorządowych, które takie rachunki i konkretne rozwiązania pokazują. Z NFOŚiGW dajemy co roku na wsparcie takich ośrodków kilkadziesiąt milionów złotych. Dużo dobrego robi też przykład tych, którzy takie instalacje już mają.

Rozmawiał Jan Bazyl Lipszyc

Jan Bazyl Lipszyc
otwarta-licencja